22185112_1296852960441151_1031255208_n

Tajemnica wyspy Flatey – Viktor Arnar Ingólfsson – islandzki kryminał

Nie oceniaj książki po okładce…. Każdy zna to powiedzenie.

Jednak w przypadku książki Tajemnica Wyspy Flatey ta maksyma się nie sprawdziła.

Książka zachwyciła mnie od samego początku okładką (typowy islandzki pejzaż), ale jednocześnie urzekła swoją zawartością. Poniżej przekonacie się dlaczego.

 

Islandia marzy mi się od dawna. Stąd często sięgam po wszystko co „islandzkie” i tak było w tym wypadku. O tej książce, a zarazem autorze nie słyszałam nigdy wcześniej. Viktor Arnar, islandzki pisarz, dopiero w te wakacje zadebiutował na naszym rynku. Jak udało mi się wygooglować Islandczyk jest bardzo owocnym pisarzem w Islandii, gdzie również otrzymał wiele nagród dla kryminalnych pisarzy.

Od pierwszej strony lektury przenosimy się nie tylko na Islandię, ale również i w czasie. Akcja toczy się na początku lat 60 XX wieku. Autor stworzył perfekcyjne tło historyczne. Szczegółowo zaznajamia czytelnika z tamtymi czasami, posługując się wieloma drobiazgowymi opisami codziennego życia mieszkańców, opisami fauny i flory wyspy.

Mała wyspa Flatey kusi czytelnika swoim surowym klimatem, spokojnym życiem, który tutaj płynie powoli.
Nie znajdziemy na wyspie dużych miast, a jedynie niewielką osadę rybacką. Mieszkańcy żyją własnym rytmem uzależnionym często od natury, pogody i prądów morskich. Ta idylla jednak kończy się wraz z odnalezieniem rozkładających się zwłok.

Szokująca wiadomość, jak to bywa w małych społecznościach, szybko się roznosi. Wydarzenie to jest dość zagadkowe, gdyż nie zgłoszono zaginięcia. W tym samym czasie  czytelnik poznaje Kjartana, który zostaje wyznaczony do wyjaśnienia tej tajemnicy. Odkrywa on kim jest zmarły – duński profesor. Co on robił na islandzkiej wyspie? O tuż denat badał manuskrypt – Flateyjarbok, czyli skandynawski zbiór sag i eposów o Wikingach, który zawiera wiele niewyjaśnionych tajemnic. Na osobę, która rozwiąże tą zagadkę czeka nagroda. Profesor podjął ryzyko i próbował znaleźć odpowiedź na niewiadomą.  Co udało mu się odkryć? Czy jego zabójstwo ma coś wspólnego ze skryptem?

Tajemnica Wyspy Flatey to bardzo zagadkowa opowieść kryminalna. Autor dawkuje czytelnikowi poziom napięcia. Co dla niecierpliwych czytelników może być nieco powściągliwe. Mając w tle głowy ulubione skandynawskie kryminały, ten islandzki kryminał trochę od nich odbiega. Brak tutaj np. typowych komisarzy, opisów brutalnych zbrodni i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Mimo to książka mnie wciągnęła.

Viktor Arnar idealnie oddał charakter islandzkiej wyspy, przy równoczesnym połączeniu historii i mitów skandynawskich. Istny majstersztyk.

 

 

Za egzemplarz recenzencki dziękuję:

 

Tagi: brak

31 komentarzy

Skomentuj Marchewkowa Skandynawia Anuluj pisanie odpowiedzi

Your email address will not be published. Required fields are marked *