Nie oceniaj książki po okładce…. Każdy zna to powiedzenie.
Jednak w przypadku książki Tajemnica Wyspy Flatey ta maksyma się nie sprawdziła.
Książka zachwyciła mnie od samego początku okładką (typowy islandzki pejzaż), ale jednocześnie urzekła swoją zawartością. Poniżej przekonacie się dlaczego.
Islandia marzy mi się od dawna. Stąd często sięgam po wszystko co „islandzkie” i tak było w tym wypadku. O tej książce, a zarazem autorze nie słyszałam nigdy wcześniej. Viktor Arnar, islandzki pisarz, dopiero w te wakacje zadebiutował na naszym rynku. Jak udało mi się wygooglować Islandczyk jest bardzo owocnym pisarzem w Islandii, gdzie również otrzymał wiele nagród dla kryminalnych pisarzy.
Od pierwszej strony lektury przenosimy się nie tylko na Islandię, ale również i w czasie. Akcja toczy się na początku lat 60 XX wieku. Autor stworzył perfekcyjne tło historyczne. Szczegółowo zaznajamia czytelnika z tamtymi czasami, posługując się wieloma drobiazgowymi opisami codziennego życia mieszkańców, opisami fauny i flory wyspy.
Mała wyspa Flatey kusi czytelnika swoim surowym klimatem, spokojnym życiem, który tutaj płynie powoli.
Nie znajdziemy na wyspie dużych miast, a jedynie niewielką osadę rybacką. Mieszkańcy żyją własnym rytmem uzależnionym często od natury, pogody i prądów morskich. Ta idylla jednak kończy się wraz z odnalezieniem rozkładających się zwłok.
Szokująca wiadomość, jak to bywa w małych społecznościach, szybko się roznosi. Wydarzenie to jest dość zagadkowe, gdyż nie zgłoszono zaginięcia. W tym samym czasie czytelnik poznaje Kjartana, który zostaje wyznaczony do wyjaśnienia tej tajemnicy. Odkrywa on kim jest zmarły – duński profesor. Co on robił na islandzkiej wyspie? O tuż denat badał manuskrypt – Flateyjarbok, czyli skandynawski zbiór sag i eposów o Wikingach, który zawiera wiele niewyjaśnionych tajemnic. Na osobę, która rozwiąże tą zagadkę czeka nagroda. Profesor podjął ryzyko i próbował znaleźć odpowiedź na niewiadomą. Co udało mu się odkryć? Czy jego zabójstwo ma coś wspólnego ze skryptem?
Tajemnica Wyspy Flatey to bardzo zagadkowa opowieść kryminalna. Autor dawkuje czytelnikowi poziom napięcia. Co dla niecierpliwych czytelników może być nieco powściągliwe. Mając w tle głowy ulubione skandynawskie kryminały, ten islandzki kryminał trochę od nich odbiega. Brak tutaj np. typowych komisarzy, opisów brutalnych zbrodni i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Mimo to książka mnie wciągnęła.
Viktor Arnar idealnie oddał charakter islandzkiej wyspy, przy równoczesnym połączeniu historii i mitów skandynawskich. Istny majstersztyk.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję:
O książce się nie wypowiem, ale kubek – zarąbisty! 😀
Wszystkie kubki z muminkami są super 🙂
Polecam i kubek i książkę:)
Obie książki dobrze mi się czytało, wyspiarski klimat niemal zawsze mnie do siebie przekonuje, zaś kryminał z mocno rozwinietym wątkiem psychologicznym, to wciągająca przygoda czytelnicza. 🙂
Czytam teraz „Tak sobie wyobrażałam śmierć” i też wciąga 🙂
Nawet bardzo, nie spodziewałam się, że taka to będzie przygoda czytelnicza. 🙂
Książek nie czytałam, ale kubek super!
Pozdrawiam serdecznie
Renata
Rozejrzę się za nią, recenzja brzmi zachęcająco. Lubię literaturę skandynawską.
Zapraszam częściej na bloga w takim razie 🙂 Już w następnym tygodniu kolejna recenzja 😉
To nie książka dla mnie
wolisz jak akcja się szybko rozwija czy nie ten gatunek?
Podobnie jak i ty przy pierwszym spotkaniu, o książce, jak i o samym autorze wcześniej nie słyszałem. Zachęciłaś mnie jednak do lektury omawianej przez Ciebie pozycji. Wątek przedstawiony z twojej recenzji wydaje się być bardzo ciekawy. Chętnie sięgnę w wolnej chwili!
Polecam! teraz czytam drugą książkę z tego wydawnictwa – Tak sobie wyobrażałam śmierć 😉
Coś dla mnie – lubię kryminały. Muszę sprawdzić, czy jest w formie audiobooka, idealnie sprawdziłaby się w aucie.
My mamy w planach Islandię w przyszłym roku! ♥ A że polecany tytuł to kryminał, to ja się skuszę. Kryminały to mój konik!
zazdroszczę Islandii 🙂 Mam nadzieję, że nam się uda w ciągu 2 latach pojechac 🙂
Rzadko sięgam po kryminały, ale te propozycje mnie zainteresowały.
ja czytam głównie kryminały 🙂
Chyba trafią na moją listę „do przeczytania” 😉
Koniecznie 😉
Czytałem już kryminały szwedzkie i duńskie, ale islandzkiego jeszcze nie. Może czas to zmienić.
to było moje pierwsze spotkanie z islandzkim kryminałem 🙂
Uwielbiam kryminały 🙂 Niestety obawiam się , że czas na książkę dla przyjemnosci znajde dopiero jak moja córka skończy 18 lat 😛 haha ma 10 miesiecy 😛
Faktycznie, okładka urzekająca, fajnie, że zawartość nie rozczarowuje 🙂
Książki wydają się być niezwykle inspirujące, a okładce rzeczywiście przepiękne i zachęcające do przeczytania chociaż opisu 😉 Jak narazie mam strasznie dużo książek w kolejce do przeczytania i nie ukrywam te Twoje pozycje nie są dla mnie priorytetem, ale zapiszę sobie i na pewno będę do Ciebie zaglądać bo podoba mi się Twój styl pisania 🙂
zapraszam serdecznie 😉 Mi tez lista ciagle rośnie 😉
Islandzkiego kryminału jeszcze nie miałam okazji przeczytać. Odstrasza mnie nieco mozolna akcja, ostatnio zbyt często trafiam na podobne powieści…
Bardzo mnie ciekawi ta książka 🙂 Wiele interesujących opinii na jej temat przeczytałam. Z chęcią sama sobie swoją wyrobię.
Ps. Bardzo ładny blog 🙂 Będę tutaj zaglądać. Pozdrawiam serdecznie
Ja zawsze czytam opis książki i już po tym wiem czy mnie wciagnie czy nie ? bardziej stawiam na książki z życia wzięte typu „strefa cieni, trzy lata z psychopatą” albo typu „11 minut” 🙂
Tajemnica Wyspy Flatey … ile pochlebnych komentarzy na jej temat czytałem. To wstyd że jeszcze nie czytałem.
A w okładce już jestem zakochany 🙂
Tak! To ‚lekko sfatygowane’ zdjęcie na okładce robi klimat.
Ja niedawno zachwyciłam się innym islandzkim kryminałem, więc chętnie pójdę za ciosem i poznam innego autora.